Klientem naszej Kancelarii w zakończonej niedawno sprawie była jedna ze spółek zajmująca się m.in. eksploatacją wielkogabarytowego sprzętu używanego przy dużych procesach hydrobudowlanych. Tego typu inwestycje dotyczą obecnie nie tylko marin i portów, ale także (jeśli nie przede wszystkim) prac wykonywanych przy budowie dróg, które odcinkowo wymagają stawiania mostów, wiaduktów i innego rodzaju konstrukcji nad akwenami takimi jak choćby rzeki, czy kanały portowe.
W przytoczonej sprawie, w trakcie realizacji procesu budowlanego doszło do niekontrolowanego przemieszczenia się części sprzętu i w efekcie zniszczenia pobliskiej infrastruktury przesyłowej. Wartość roszczeń odszkodowawczych zgłoszonych Klientowi wyniosła łącznie kilka milionów złotych, nie licząc kosztów późniejszego procesu sądowego.
Sprawę dodatkowo komplikował fakt, że ubezpieczyciel OC właściciela sprzętu odmówił ochrony ubezpieczeniowej Klientowi. Oficjalnym powodem było rzekome naruszenie warunków polisy dotyczących dozwolonych konfiguracji sprzętu używanego podczas prac hydrobudowlanych, aczkolwiek argumenty te były kwestionowane przez naszą Kancelarię.
W toku rozmów przedsądowych między poszkodowanym właścicielem infrastruktury, a Klientem Kancelarii nie udało się wypracować porozumienia. Sprawa znalazła więc finał w sądzie, a pozew złożony przez poszkodowanego skutkował wydaniem nakazu zapłaty. W rezultacie, koncepcję obrony nasza Kancelaria musiała opracować w ciągu dwóch tygodni, a warto zaznaczyć, że pozew zawierał szereg dowodów, które nie były wcześniej udostępnione przez poszkodowanego.
Trzeba zaznaczyć, że zarówno stan faktyczny (pewne trudności dowodowe) dawał lepszą pozycję wyjściową stronie powodowej. Co jednak najważniejsze, roszczenie zostało wniesione w oparciu o odpowiedzialność na zasadzie ryzyka, a to oznaczało, że nawet brak winy po stronie Klienta Kancelarii nie wystarczył do uwolnienia się od odpowiedzialności. W grę wchodziły więc potencjalnie tylko trzy przesłanki zwalniające, a mianowicie (i) siła wyższa, (ii) wyłączna wina poszkodowanego, względnie (iii) wyłączna wina osoby trzeciej, za którą Klient nie ponosiłby odpowiedzialności. W stanie faktycznym omawianej sprawy istniały spore trudności w udowodnieniu ww. okoliczności, a trzeba przypomnieć, że ciężar ich wykazania spoczywał na Kliencie Kancelarii jako podmiocie, który chciałby z tych wyłączeń skorzystać. W tym stanie rzeczy, niezależnie od podnoszonych argumentów prawnych, równie istotne stało się opracowanie właściwej strategii procesowej – w tym w szczególności co do kolejności i zakresu przesłuchania świadków, czy przeprowadzenia pozostałych dowodów.
Pomimo bardzo trudnej pozycji wyjściowej opracowana przez Kancelarię taktyka obrony w procesie okazała się skuteczna. Powództwo poszkodowanego zostało oddalone w całości przez sąd I instancji. Rozstrzygnięcie to zostało następnie zaskarżone przez właściciela zniszczonej infrastruktury, jednak Sąd Apelacyjny podzielił argumentację naszej Kancelarii i oddalił apelację. W postępowanie przed sądami obu instancji zaangażowani byli radca prawny Maciej Grudziński oraz radca prawny Kinga Hałasa, którzy opracowali koncepcję obrony w procesie oraz dobór argumentów prawnych.
Powyższy proces sądowy pozwala na wyciągnięcie kilku istotnych wniosków. Po pierwsze, polskie sądy (skądinąd słusznie) opowiadają się za dość szerokim stosowaniem surowej odpowiedzialności na zasadzie ryzyka, która wprawdzie wynika najczęściej z przepisów wprowadzonych w życie jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, ale ich zaadaptowanie do obecnych realiów dokonało się w drodze wykładni nieco przestarzałych sformułowań ustawodawcy. Po drugie, uczestnicy procesów budowlanych i hydrobudowlanych winni skorelować swoje ubezpieczenie OC z zaostrzoną odpowiedzialnością, którą mogą ponosić w razie nieprzewidzianych zdarzeń, w tym uszkodzeń mienia czy szkód na osobie. Warto podkreślić, że samo posiadanie jakiejkolwiek polisy nie jest jeszcze gwarantem należytego zabezpieczenia swojej pozycji – równie ważne staje się bowiem takie dobranie warunków ubezpieczenia, jak i samego ubezpieczyciela, które daje wysokie prawdopodobieństwo sprawnej likwidacji szkody. Po trzecie wreszcie, nawet w bardzo trudnych sprawach, w których przegranie procesu – zwłaszcza przy wysokiej wartości roszczeń – może zachwiać płynność finansową albo prowadzić niekiedy do niewypłacalności podmiotu, warto odpowiednio wcześnie zastanowić się nad właściwą strategią procesową. Jak pokazuje powyższe postępowanie, mimo trudnej pozycji „na wejściu” w postępowanie sądowe, sprawna współpraca między klientem i wspierającymi go pełnomocnikami prawnymi oraz pełne zaangażowanie w sprawę może przynieść pozytywny rezultat w nawet najtrudniejszym procesie.
/MG/